niedziela, 22 maja 2016

Nee, kitty~





















Autor
Skąd to mam
***
Well, postanowiłam jakoś oddać moją miłość do MikoRei xD I patrzcie, przy okazji MiSaru się załapało... CHOCIAŻ TEN STRIP JEST TAKI OOC ŻE TO AŻ BOLI. I CO TO KURWA ZA GWAŁTY BYŁY. I nie czarujmy się, Munakata nie pracuje, on tylko układa puzzle xDD A, i dla tych co nie kojarzą, kinkyu battou (chyba źle napisałam ale chuj) to fraza, jaką mówią członkowie Scepter 4 jak wyciągają miecze do walki. Coś w stylu "uzbrojenie gotowe". Ale to dla nich tak charakterystyczne, ze zostawiłam oryginał xD

sobota, 14 maja 2016

Bestia

Z tego piekła nie ma ucieczki.

Nieważne, ile razy osiągnie się szczęśliwe zakończenie, nic się nie zmienia. Wszystko dookoła ciebie jest ustalone. Nawet walki, które miały być "inne" wkrótce stały się nudne. W końcu zaczynasz kombinować, kogo można zostawić, a kogo zabić. Co się stanie, jeśli powiem to. A co, jeśli powiem to. Czy reakcja tej osoby jest taka sama? Zaczynasz rozumieć, że Flowey miał rację. Nawet jeśli tliły się w tobie emocje, po każdym powrocie w to samo miejsce zaczynasz się czuć jak w klatce. W końcu zaczynasz krzyczeć.

Niech ktoś mnie obudzi z tego koszmaru.

Chcemy się tylko uwolnić. Od tej samej scenerii, od ciągłych powrotów, od bezustannego wewnętrznego krzyku. Przestaliśmy dbać o to, czy ci, których kochamy ujrzą ciemną stronę naszej duszy. Zabawkowy nóż, który do tej pory leżał pośród traw tym razem perfekcyjnie wpasował się w kształt dłoni. Coś wewnątrz nas szeptało "to nie jesteś ty". Ale czy to miało znaczenie? Dzikie zwierzę wypuszczone z klatki nie będzie się oglądało za światem, w którym miało obrożę na szyi. Prochy rozsypywały się na wietrze, aż zabarwiły szarością dłonie.

***
Nie mogę uciec od swojej duszy.

W końcu jedyną twą myślą staje się "co tym razem?". Jak lalka, która może tylko biernie obserwować osobę pociągającą za sznurki okłamujesz tych, którzy są ślepi. Najchętniej wyrwałbyś sobie duszę i rozbił ją na kawałeczki, by razem z nią zniknęły wspomnienia. Choć serce, które ponoć istniało gdzieś pośród kości było zamknięte na cztery spusty, piątą kłódką był utajony gniew, którego nie sposób wyrazić. Ile można bezowocnie krzyczeć w pustkę? Ile można znosić uśmiech i odgrywanie swojej roli?

Niech mnie ktoś obudzi z tego koszmaru.

Coś, co do tej pory było przydatną rzeczą, powoli stawało się błękitnym ostrzem wymierzonym w jeden punkt. Musiałem znieść wiele, jednak nigdy jeszcze zapach spalenizny nie był tak silny. Czarne jak ołów chmury nadciągały, tym razem widoczne nawet mimo bezchmurnego nieba. Niektórzy nie zdążyli uciec. Owijając sobie czerwony szalik dookoła szyi przystanąłem na środku korytarza. Za wszystkie winy, ja cię osądzę, a mój gniew dokona kary. Co z tego, że poznasz ciemniejszą stronę mnie? Nie wrócisz, by mu opowiedzieć. Już nie ma komu powiedzieć "to nie jesteś ty".
***
Płacz zamienia się w krzyk, krzyk zamienia się w śmiech. Dwie istoty, skrzywione i skrzywdzone, spotkały się w promieniach słońca. Skąpane w czerwieni, płonące nią jak pochodnie błękit i stal, równie ostre. Śpiew ptaków niczym demoniczny skowyt ranił uszy, a ciepło dziennej gwiazdy potęgowało pragnienie zrodzone w spaczonym umyśle. Choć wszystko krzyczy "to nie jesteś ty" unosisz ostrze i zadajesz cios za ciosem, rozkoszując się bólem przeciwnika. Nikt nie wygrywa, nikt nie przegrywa. Walczymy jak tygrys ze smokiem, dzikość z dzikością, a myślenie zostaje na potem.

Wypełnia cię determinacja.

W końcu jednak ktoś zadaje ostateczny cios. Wygraliśmy. Ale to wciąż za mało. Chcemy się uwolnić czy zabawić? Czy jeśli zniszczymy to piekło, to nie wrócimy do początku? Nagły strach zdejmuje serce. On był taki wstrętny. Powinniśmy go bardziej ukarać. Masz rację. Walka zaczyna się od nowa. Ku naszemu zdziwieniu wszystko jest inne. On nie atakuje tak jak wcześniej. To tylko trik. Jesteśmy w klatce, pamiętaj. Kolejne uderzenie dosięga drugiego serca trzymającego się ostatków nadziei. Sprawdź. Powracamy, a jego puste oczodoły iskrzą się dziwnym światłem. Furia stanowi karę i wyzwolenie. Ból śmierci i życia powoli przeradza się w ekstazę, gdy zadajesz i otrzymujesz rany, nie widząc światła, nie widząc mroku, jedynie czerwień. Przerwy stają się coraz krótsze, a walki okrutniejsze, gdy dwa demony ścierają swoją nienawiść do świata i siebie nawzajem, odnajdując w tym drugim partnera na resztę wieczności. Z szaleńczym uśmiechem stajemy po raz kolejny przed sobą.

Chyba jednak nie możemy pozbyć się determinacji. Kontynuujemy?
Tak.

Niech to się nigdy nie kończy.
***
WEI MNIE NAMÓWIŁA. A tak na serio to podoba mi się > klik < ta piosenka i to, jak obrazuje Genocide.  A potem mój umysł zrobił z tego psychozę, w której tak dobrze im zabijając siebie nawzajem, że wszystko inne traci znaczenie, tylko rozkosz płynąca z bólu i okrucieństwa. T_T Lubię. Chyba Murcielago znów mnie kocha, bo dobrze mi idzie pisanie. Tfu tfu tfu.