***
Po
całym dniu biegania na słońcu Gran postanowił odpocząć. Chociaż
cieszył się grami i zabawami to czuł, że był wystawiony na
promienie UV już za długo. Kiedy przestał biegać za piłką do
jego umysłu powoli zaczęła też docierać smutna prawda, że jest
mu aż za gorąco. Jego pierwszy wybór nie był zbyt trafny.
Huśtawka niewiele pomagała jako iż była tylko w półcieniu, plus
niewygodnie się na niej siedziało, a po pół godzinie kręciło mu
się w głowie. Nie, huśtawka odpada. Gdy się rozglądał nagle
okazało się, że słońce jest wszędzie. Gdzie się nie obrócił
w zasięgu wzroku była woda, plaża, więcej wody, wzgórza z
trawami, palmy… Palmy? Może pod palmami będzie trochę chłodniej?
W sumie to Jita chyba coś wspominała o hamakach pod drzewami…
Pokrzepiony myślą o cieniu Gran ruszył w stronę widniejących w
oddali drzew.
Gdy
dotarł na miejsce stwierdził, że jednak istnieje raj na Ziemi.
Ustawione w wietrznym miejscu drzewa dostarczały idealnej dawki
cienia, by móc ochłonąć po zabawie na plaży. Przyjemna, słona
bryza była niczym błogosławieństwo. Przeciągnął się i zerknął
na rozwieszone na drzewach hamaki. Puste kawałki materiału kołysały
się na wietrze, stwarzając zachęcający widok. Chociaż poprzednie
doświadczenia z kołyszącymi się rzeczami sprawiały, że nieco
się wahał, wybrał jeden z nowszych hamaków i udał się w jego
stronę. Chociaż materiał wyglądał dziwnie, niczego nie
podejrzewał dopóki nie podszedł na wyciągnięcie ręki od niego.
W środku już ktoś leżał. Czarne uszy poruszyły się wraz z jego
przybyciem, a odpoczywający uchylił jedno oko i zerknął na
przybysza.
-
Wybacz, Eustace – natychmiast rzucił zmieszany Gran – Nie
chciałem zakłócać twojego spokoju…
-
W ciszy nie będziesz go zakłócał – przerwał mu Eustace.
Chłopak
nieco zbaraniał, jednak po chwili potrząsnął głową i
przytaknął. Wtedy błękitne oko znów się zamknęło a jego
właściciel powrócił do drzemania w cieniu. Gran przez moment stał
w bezruchu, niepewny czy może się ruszyć, jednak wzrokiem szukał
innego hamaku, który należałby tylko do niego. W końcu wypatrzył
ładny, mocno kołyszący się hamak i już miał iść w jego
stronę, gdy zatrzymał go głos.
-
Jeśli chcesz, możesz zostać ze mną – powiedział cicho Eustace,
tym razem patrząc na niego obydwoma oczyma.
W
wyobraźni Grana pojawił się obraz, w którym stał nad hamakiem
mężczyzny jak ostatnia sierota i gapił się jak ten drzemie.
Niezbyt zachęcające, więc spojrzał na Eustace’a bez
zrozumienia, a ten cicho westchnął i zaczął się dziwnie
przesuwać po hamaku.
-
Miałem na myśli to – wskazał dłonią na miejsce obok siebie.
Gran
zamrugał gwałtownie.
-
N-Nie lubisz upałów, dlatego tu leżysz… A jak ja się położę
obok ciebie to będzie jeszcze goręcej… - zaczął mówić,
przerywając co pięć sekund.
Ale
to wciąż była zachęcająca wizja. Lubił leżeć razem z
Eustace’em, który stanowił idealny ogrzewacz w nocy. Ale… Nie
powinien…
-
Jeśli nie chcesz to nie – stwierdził krótko mężczyzna,
ponownie zamykając oczy.
-
Chcę! – wykrzyknął Gran i szybko usadowił się na hamaku.
Nie
minęła chwila a leżał obok Eustace’a. Napotkał jego błękitne
oczy tuż obok swojej twarzy, przez co o mało nie spąsowiał i
musiał odwrócić głowę w drugą stronę. Tak jak się spodziewał,
z Eustace’em u boku było mu ciepło. Zbyt ciepło. Mimo to
zacisnął zęby i powoli odwrócił się z powrotem w stronę
mężczyzny, który wciąż na niego patrzył.
-
Mówiłem że tak będzie – mruknął z przekąsem.
-
Nie przeszkadza mi to – odpowiedział spokojnie Eustace.
Niewygodnie
było mu leżeć na plecach, postanowił więc delikatnie obrócić
się na bok. Niestety, Eustace go uprzedził, przy okazji kładąc mu
głowę na ramieniu. Nie było mowy o obracaniu się, nie, kiedy
mężczyzna wtulał się w jego szyję. Nie wiedząc, co zrobić,
Gran postanowił zaakceptować sytuację. Ułożył się bliżej
środka hamaka, przesunął rękę za Eustace’a, by ten mógł
wygodniej leżeć, dłonią gładził go po głowie, a jedną nogę
spuścił na zewnątrz i chociaż ledwo sięgała ziemi, odpychał
się na niej by wprowadzać hamak w ruch. Wiatr nadal silnie dmuchał,
wspomagany regularnym kołysaniem ich wiszącego leżaka sprawiał,
że nawet gdy leżeli wspólnie nie było im aż tak ciepło. Nie
minęło wiele czasu gdy oddech Eustace’a się uregulował i
spokojnie zasnął. Gran mimowolnie również robił się senny,
zmęczony dniem pełnym gier i pływania. Kołysanie również
odgrywało w tym swoją rolę, więc i on w końcu poddał się i z
uśmiechem odpłynął w objęcia Morfeusza.
Obudziły
go jakieś dźwięki bliżej nieznanego pochodzenia. Pewnie gdyby
były gdzieś w oddali to by je zignorował, ale one miały swe
źródło gdzieś zaskakująco blisko, więc jego umysł kazał mu
wstać i sprawdzić, co się dzieje. Pierwszą myślą było, żeby
podnieść się do pionu. Szykował mięśnie do ruchu, nie
spodziewał się jednak silnie trzymającej go przeszkody w tym
działaniu. Zorientowawszy się, że nawet specjalnie nie otworzył
oczu naprawił swój błąd, od razu z powrotem przymykając je pod
wpływem oślepiającego błękitu prześwitującego spośród koron
palm. Gdy jego oczy przywykły do źródła światła zerknął na
przeszkodę stojącą pomiędzy nim a powstaniem z delikatnie
kołyszącego się hamaku. Eustace obejmował go w pasie, a jego
głowa leżała mu na ramieniu, więc naturalnie niemożliwym było
podniesienie się do pionu. Dźwięki nadal kontynuowały, tym razem
jednak rozpoznał je jako chichot, co sprowokowało go do obrócenia
głowy w ich kierunku. Ujrzał Jitę i Lyrię z aparatem, które
stały tuż obok ich hamaku. Obie dziewczyny szybko umilkły gdy
ujrzały, że już nie śpi, ale ledwo powstrzymywały śmiech.
-
Coś się stało? – zapytał je zaspanym głosem.
-
Nie – odpowiedziała z uśmiechem Jita – Tylko słodko razem
wyglądacie.
Czuł,
że lekko się czerwieni, ale nigdy nie ukrywał tego, co go łączy
z Eustace’em.
-
Dlatego zrobiłam wam zdjęcie – dodała Lyria, wskazując na
aparat - Włożymy je do albumu z wakacji!
-
Mhm – mruknął tylko, z lekkim zażenowaniem odwracając głowę z
powrotem do góry.
-
Jesteście głośne - powiedział znienacka Eustace.
-
Przepraszamy – obie dziewczyny powiedziały, nieco zaskoczone ale
nadal uśmiechnięte – Już idziemy, nie będziemy wam
przeszkadzać.
Chociaż
zaśmiały się jeszcze, szybko zniknęły z okolicy. Gran przesunął
dłonią po włosach Eustace’a, na co ten cicho zamruczał.
-
Jeszcze mamy chwilę, więc możemy spać dalej – mruknął Gran.
-
Mhm…
Eustace
już na wstępie był półprzytomny, więc szybko znów zapadł w
sen. Gran jeszcze zdążył raz popchnąć nogą hamak, by ten się
kołysał, i obaj spali w najlepsze aż do wieczora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz