Gdy patrzę na ludzi
Widzę świętych
Ubranych w szaty ze
złota.
Mówią, że każda
róża ma kolce
Czy jednak by stać się
pięknym kwiatem
Trzeba kaleczyć
innych?
Twoje sny i marzenia jaśnieją
Oślepiają wątpiących
Uzdrawiają ślepych.
Jakby na świecie
pełnym szarej rezygnacji
Pośród stalowych
lasów i marmurowych klatek
Wyrósł drewniany
pomnik.
Wszystko już wiadomo
Nie mamy na nic wpływu.
Gorzki popiół na
języku
Nie daje mi o tym
zapomnieć.
W zwierciadle duszy czają się demony
Każdy karmi innego
wilka.
Chciałbym ukryć
prawdę
I zbudować twierdzę,
w której się schronisz
Jednak taki jest
właśnie obraz
Mojego królestwa.
Każdy dzień jest chłodny
Kroplami deszczu.
Wszystkie karty są
odkryte
A jednak nikt nie
potrafi wygrać rozgrywki.
To, w co wierzysz,
sypie się
Jak autorytety tych,
którym zaufałeś.
Wszędzie tylko krew.
Twoje ciepłe słowa
Budzą ludzi ze snu.
Spójrz im jednak w
oczy
Czyż nie widzisz tych
kolców
Tych ostrzy
Ukrytych za
uśmiechniętą maską?
Ze wszystkich ludzi
Ja nie chcę cię
zawieść.
Spójrz jednak na me
dłonie
Nie widzisz zatrutych
pazurów?
Chcę tego dla ciebie
Ale nie mogę ochronić
cię przed prawdą.
Nieważne, co stworzymy
I jak żyjemy.
Nasze ciała są
ukończone
Nie mamy na nic wpływu.
Szamoczemy się jak
ryby na haczyku
Jednak zależni
jesteśmy od wędki.
Gdy myślisz, że czujesz ciepło
Nie zbliżaj się do
niego.
Demony żyją w ogniu
Czekają, by pochłonąć
wszelkie światło.
Nie patrz mi w oczy
Odnajdziesz w nich
tylko mrok.
Staram się uwierzyć w
twe słowa
Jednak dźwięk nie
rozchodzi się w próżni.
Gdy szepczesz, że mogę to zmienić
Odwracam tylko głowę.
Jesteśmy więźniami
losu
Tak wypisano w mej
duszy.
Twoje oczy lśnią tak jasno
Chcę ochronić ten
blask.
Muszę pozwolić ci
odejść
Dlatego proszę,
powiedz mi...
Powiedz mi, jak to
zrobić...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz