sobota, 23 stycznia 2016

Kłótnia

Restauracje to przeważnie miejsca spotkań towarzyskich. Znajdzie się tu wszystkie typy ludzi, od spokojnie kontemplujących po agresywnie kłócących się. Kelnerzy byli przygotowani na każdą okoliczność, myśleli, że widzieli już wszystko... Jednak pewnego dnia w restauracji zawitali oni. Już na pierwszy rzut oka było widać, że to burzowe duo, które wprowadzi zamęt w lokalu. Wyższy chłopak omiotał spojrzeniem pomieszczenie, jakby szukając tylko pretekstu żeby się czegoś uczepić. Mniejszy zaś szybko wypatrzył niewielki stolik dla dwojga, w stronę którego pociągnął swojego kolegę. Kelner natychmiast przygotował karty menu i ruszył w ich kierunku. Z ukłonem położył je na stole, a jego uszu dobiegł fragment konwersacji.
- Nee, chibi, serio musimy to robić? - marudził czarnowłosy, ze znudzeniem przeglądając zawartość karty.
- Mhm! - zanucił błękitnowłosy, który skupił się na dziale z deserami lodowymi.
- Ale to głupie.
- Wcale że nie! Zobaczysz, że będzie fajnie~
- Mogliśmy zostać w domu i przeznaczyć ten czas na grę wstępną.
- I to mnie nazywasz zboczeńcem?
W tym momencie kelner został zawołany, więc uciekł mu ciąg dalszy rozmowy. Wynikało z niej, że chłopców łączy coś więcej niż zwykła przyjaźń...
- Serio mówię, chibi... Po co w ogóle świętować jakąś rocznicę? Za rok będzie kolejna. Neverending story. Wracajmy do łóżka.
- Wybierz sobie, jakie chcesz kakałko.
- Wolę w twoje kakao.
- Jesteś obleśny.
- Czyli mogę już wracać?
Alladyn aż spurpurowiał. Na co dzień mógł znieść wiele... Ale czy to naprawdę aż takie trudne, żeby poświęcić kilka godzin na randkę ze swoim chłopakiem w ich rocznicę?! Chłopak gwałtownie wstał. Judal aż podskoczył, gdy błękitnowłosy chwycił krzesło i przestawił je z hukiem. Następnie wszedł na nie, a jego głowa zaczęła być naprawdę wysoko.
- Czy to aż takie trudne, żeby poświęcić mi godzinę czy dwie w naszą rocznicę?! Jak tylko wracasz z uniwersytetu zostawiasz wszędzie walające się rzeczy, w domu mamy burdel na kółkach i to wyłącznie TWOJA WINA! Wszędzie walają się chipsy, resztki jedzenia, twoje brudne ubrania i puszki po piwie, które tak chętnie pijesz z Hakuryuu! Myślisz że co, że to się samo sprząta? Czy ja jestem dla ciebie tylko jakąś gosposią?!
- Etto, chibi... Jesteś w miejscu-
- WIEM GDZIE JESTEM.
- S-Spokojnie...
- Nie całujesz mnie rano i wieczorem chociaż mówiłem, że chciałbym, byś tak robił. Nie poświęcasz mi więcej czasu, aniżeli wymaga go zdjęcie ze mnie ubrań. To, że czasem bierzemy razem kąpiel wcale cię nie ratuje! A kiedy proszę, ładnie proszę o głupią randkę to tylko marudzisz! Mam tego dość!
Z impetem zlazł z krzesła, odstawił je na miejsce i ruszył w stronę drzwi. Gdy zatrzasnęły się za nim z hukiem Judal znów podskoczył. Wszystkie oczy w restauracji były na niego skierowane...
- Zjebałeś, gościu - mruknął kelner, po czym postawił przed nim deserek, który Alladyn sobie wybrał.
- T-Ta...
W myślach Judala krążyło tylko jedno - chibi mu się zepsuł. Tylko jak go naprawić? Tego nie wie nikt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz