Restauracje to przeważnie miejsca
spotkań towarzyskich. Znajdzie się tu wszystkie typy ludzi, od
spokojnie kontemplujących po agresywnie kłócących się. Kelnerzy
byli przygotowani na każdą okoliczność, myśleli, że widzieli
już wszystko... Jednak pewnego dnia w restauracji zawitali oni. Już
na pierwszy rzut oka było widać, że to burzowe duo, które
wprowadzi zamęt w lokalu. Wyższy chłopak omiotał spojrzeniem
pomieszczenie, jakby szukając tylko pretekstu żeby się czegoś
uczepić. Mniejszy zaś szybko wypatrzył niewielki stolik dla
dwojga, w stronę którego pociągnął swojego kolegę. Kelner
natychmiast przygotował karty menu i ruszył w ich kierunku. Z
ukłonem położył je na stole, a jego uszu dobiegł fragment
konwersacji.
- Nee, chibi, serio musimy to robić?
- marudził czarnowłosy, ze znudzeniem przeglądając zawartość
karty.
- Mhm! - zanucił błękitnowłosy,
który skupił się na dziale z deserami lodowymi.
- Ale to głupie.
- Wcale że nie! Zobaczysz, że będzie
fajnie~
- Mogliśmy zostać w domu i
przeznaczyć ten czas na grę wstępną.
- I to mnie nazywasz zboczeńcem?
W tym momencie kelner został
zawołany, więc uciekł mu ciąg dalszy rozmowy. Wynikało z niej,
że chłopców łączy coś więcej niż zwykła przyjaźń...
- Serio mówię, chibi... Po co w
ogóle świętować jakąś rocznicę? Za rok będzie kolejna.
Neverending story. Wracajmy do łóżka.
- Wybierz sobie, jakie chcesz kakałko.
- Wolę w twoje kakao.
- Jesteś obleśny.
- Czyli mogę już wracać?
Alladyn aż spurpurowiał. Na co dzień
mógł znieść wiele... Ale czy to naprawdę aż takie trudne, żeby
poświęcić kilka godzin na randkę ze swoim chłopakiem w ich
rocznicę?! Chłopak gwałtownie wstał. Judal aż podskoczył, gdy
błękitnowłosy chwycił krzesło i przestawił je z hukiem.
Następnie wszedł na nie, a jego głowa zaczęła być naprawdę
wysoko.
- Czy to aż takie trudne, żeby
poświęcić mi godzinę czy dwie w naszą rocznicę?! Jak tylko
wracasz z uniwersytetu zostawiasz wszędzie walające się rzeczy, w
domu mamy burdel na kółkach i to wyłącznie TWOJA WINA! Wszędzie
walają się chipsy, resztki jedzenia, twoje brudne ubrania i puszki
po piwie, które tak chętnie pijesz z Hakuryuu! Myślisz że co, że
to się samo sprząta? Czy ja jestem dla ciebie tylko jakąś
gosposią?!
- Etto, chibi... Jesteś w miejscu-
- WIEM GDZIE JESTEM.
- S-Spokojnie...
- Nie całujesz mnie rano i wieczorem
chociaż mówiłem, że chciałbym, byś tak robił. Nie poświęcasz
mi więcej czasu, aniżeli wymaga go zdjęcie ze mnie ubrań. To, że
czasem bierzemy razem kąpiel wcale cię nie ratuje! A kiedy proszę,
ładnie proszę o głupią randkę to tylko marudzisz! Mam tego dość!
Z impetem zlazł z krzesła, odstawił
je na miejsce i ruszył w stronę drzwi. Gdy zatrzasnęły się za
nim z hukiem Judal znów podskoczył. Wszystkie oczy w restauracji
były na niego skierowane...
- Zjebałeś, gościu - mruknął
kelner, po czym postawił przed nim deserek, który Alladyn sobie
wybrał.
- T-Ta...
W myślach Judala krążyło tylko
jedno - chibi mu się zepsuł. Tylko jak go naprawić? Tego nie wie
nikt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz