- Ej, mandarynko, gotowy czy nie, ja
sobie idę!
- Poczekaj na mnie nooo! Zostały mi
tylko... trzy strony!
- Ja nie chcę się spóźnić na
ćwiczenia, a ty rób co chcesz.
- Poczekaj noo! Judal!!
Ale czarnowłosy już nie słuchał.
Na głos odliczając do dziesięciu szedł w stronę drzwi.
- Dziewięć, dziesięć...
- Stóóój! Już idę!
Faktycznie, Alibaba wypadł na wpół
ubrany, z otwartą torbą i atramentem na policzku do przedpokoju i
zaczął ogarniać wszystko, żeby iść z Judalem na zajęcia z
tańca. Chodzą na nie od dwóch miesięcy, ale Judal już zbiera
pochwały za całą klasę. Jak to mówi trener Muu ,,Chłopak ma
wrodzony talent do tańca, jest niezwykle gibki i porusza się z
gracją''. Naturalnie czarnowłosy aż obrósł w pawie piórka od
tych pochwał i dlatego z podwójną gorliwością pilnuje, by
Alibaba ćwiczył i nie spóźniał się na zajęcia. Blondynowi
czasem ciężko pogodzić pracę z pasją swojego przyjaciela, ale
Judal ma to gdzieś.
- Już? - warknął zniecierpliwiony,
poganiając chłopaka wzrokiem.
- Tak, sekundka...
- Minęła.
- Już!
- No to idziemy.
Zajęcia odbywają się w renomowanej
szkole tanecznej, a instruktorem jest zdobywca tytułu mistrza
Japonii w tańcu towarzyskim, Muu Alexius. Mimo to uczy tańca
brzucha i innych solowych tańców, a jego zajęcia cieszą się
ogromną popularnością wśród kobiet. Alibaba i Judal są
właściwie jedynym przedstawicielami płci męskiej prócz
instruktora.
- Hej, Judal... - zaczął Alibaba,
gdy szli na autobus mający ich zawieźć do celu - Wiesz, że w
przyszłym tygodniu jadę z Kouenem do Paryża, co nie?
- Zdążyłeś mi to wykrzyczeć w
środku nocy już cztery razy, o innych razach nie wspominając.
- No to wiesz... Bo Kouen nie lubi
Toffika i...
- Zapomnij.
- No ale po-
- Zapomnij.
- To co ja mam-
- Wyrzuć. Nie będę się zajmował
twoją przekąską.
- To pies, a nie przekąska!
- York to nie pies.
- To tylko weekend!
- No to zostaw mu żarcie, niech sobie
radzi sam.
- Ciebie bym się bał zostawić tylko
z jedzeniem, bo pewnie spaliłbyś kuchnię, a co dopiero psa!
- Pies nie spali kuchni, jak miałby
odpalić palnik?
Ich dyskusję przerwał nadjeżdżający
autobus, do którego musieli biec. Judalowi ani się śni zajmować
się tym czymś... Nie może tylko dopuścić, żeby Alladyn się
dowiedział. Bachor kocha wszystko co małe, słodkie i urocze, no i
nie odmówiłby przyjacielowi w potrzebie... Tylko jak skonfiskować
Alibabie telefon tak, żeby nie widział? Obrażony Saluja milczał
całą jazdę autobusem, podczas gdy czarnowłosy intensywnie
rozmyślał nad tym zagadnieniem.
Gdy weszli do sali
zapadła nagła cisza, jak wtedy gdy ktoś nieproszony zjawia się w
Saloonie. Zazdrosne kobiety obrzucały długowłosego nienawistnymi
spojrzeniami, a on, kompletnie nie zrażony ignorował je. Czekali
już tylko na instruktora, który zawsze zjawiał się jako ostatni.
Pióropusz pawich piór Judala, widoczny dla każdego kto zna go
dłużej niż pięć minut rozwinął się w pełni gdy chłopak
zaczął się rozciągać, chcąc jak najszybciej
zacząć się popisywać i zbierać pochwały. Gdy tylko Muu wszedł
do pomieszczenia wszystkie osoby na sali już się rozciągały, nie
chcąc czuć się gorsze niż zadowolony z siebie czarnowłosy.
- Jak to miło
widzieć, że jesteście tacy pracowici! - mężczyzna uśmiechnął
się szeroko i pomachał im ręką, jednak został zignorowany.
Toczyła się prywatna bitwa z Judalem.
-
Cieniasy - mruknął czerwonooki, po czym wyprostował się i
pomachał instruktorowi. Zajęcia się zaczęły.
Nieco zaniepokojony Judal przebierał
się po zajęciach. Jak zwykle wszystkie kobiety patrzyły na niego z
nienawiścią, co dawało mu niesamowite poczucie wyższości nad
nimi, ale Saluja był strasznie cichy. Nie płakał, nie buntował
się, nie wydzierał na Judala... Nie próbował go też przekonać
do zajmowania się kundlem, a gdy zniknął jego telefon nie zdawał
się nawet tego zauważyć. Coś było zdecydowanie nie tak, i
krzyczały to wszystkie zmysły Judala. Patrzył podejrzliwie na
blondyna cały pobyt w szatni, jednak gdy rozdzielili się i poszli w
osobnych kierunkach jego niepokój tylko się spotęgował. Pożegnał
go neutralnie, bez nienawiści w oczach... Co on kombinował? Szybko
miał się dowiedzieć, co się stało.
- Wróciłem, dzieciaku! - krzyknął,
przechodząc przez próg i od razu słysząc ciche tup tup tup... Tup
tup?
- Witaj w domu! - krzyknął Alladyn,
goniąc za niewielkim czymś dreptającym po pokoju. Po chwili
podszedł do czarnowłosego... z yorkiem na rękach.
- Co to jest? Co to robi w moim domu?
- warknął Judal, odsuwając się od przekąski na bezpieczną
odległość. W tym samym czasie york zaczął szczekać - Ucisz to
coś!
- To przecież Toffik Alibaby, nie
poznajesz go? - szeroki uśmiech Alladyna sprawił, że Judal już
wiedział, co się stało.
- Kiedy ci go sprzedał, co?
- A jak byłeś po Alibabę, widziałeś
go w domu?
Faktycznie, psa nie było już gdy był
po blondyna by poszli na zajęcia... Że też dał się tak wrobić...
- Nie będzie aż tak źle, Juju! -
uśmiechnął się Alladyn - Zobaczysz, że weekend szybko minie i...
Judal nie dał mu do kończyć, biorąc
psa za kłaki i zrzucając na podłogę. Sekundę później trzymał
chłopaka na rękach i niósł w stronę ich pokoju.
- H-hej, postaw mnie! Umiem chodzić,
wiesz?!
- Idziemy się kąpać, cały
śmierdzisz tym pchlarzem.
- On nie ma pcheł!
- Bez różnicy.
Alladyn zaperzył się, ale nie kłócił
dalej. Przeszli przez pokój i weszli do dużej, przestrzennej
łazienki. Dopiero tam Judal postawił chłopaka na ziemi.
- Rozbieraj się.
- Tak bez gry wstępnej?
- Kto cię nauczył takiej gadki?
- Uczyłem się od mistrza.
- Alibaba to nie mistrz. Powielanie
jego tekstów wobec Kouena nic ci nie da.
Czarnowłosy
odkręcił kurek z wodą, by wanna powoli się napełniała, w tym
samym czasie zdejmując
kolejne części ubioru.
- To ja mam się kąpać nie ty, czyż
nie? - rzucił Alladyn, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
Judal zignorował błękitnowłosego
wiedząc, że i tak prędzej czy później się podda. Lepiej
prędzej.
- Chodź już i nie marudź - mruknął
starszy chłopak rozplatając warkocza. Chwilę później już
siedział w ciepłej wodzie, patrząc wyczekująco na wciąż
ubranego towarzysza.
- Jesteś okropny, wiesz?
- I za to mnie tak kochasz. Chodź do
mnie.
Alladyn westchnął i zaczął
zdejmować ciuchy. Podniósł warkocz do góry, nie chcąc go
zamoczyć i wsunął się do wody. Usiadł między nogami Judala i
oparł się o niego.
- I jest fajnie - wymruczał
czarnowłosy i sięgnął po szampon. Alladyn naprawdę cuchnął
psem.
Porządnie wymoczeni i wymyci spędzili
w łazience tyle czasu, że zdążyli zapomnieć o futrzastym
koledze, którzy miał im towarzyszyć przez następne dwa dni. W
miarę rozmów, pocałunków i stykania się ciałami między Judalem
a Alladynem robiło się coraz goręcej, i to wcale nie z powodu
zaparowanego pomieszczenia. Mimo to Judal sumiennie pilnował, żeby
jego podopieczny nie wyszedł z pomieszczenia z mokrą głowa,
starannie wysuszył i jego samego i jego włosy i dopiero wtedy
pozwolił mu wyjść. Jeszcze chwilę doprowadzał siebie do jako
takiego porządku po czym dołączył do Alladyna w pokoju.
Uśmiechnął się szeroko widząc odsłonięte, białe nogi swojego
dzieciaka owinięte w pościel. Alladyn preferował spanie w koszuli
nocnej, więc Judal przy odrobinie szczęścia miał doskonały widok
na jego pośladki. Po cichutku podszedł do chłopaka, wiedząc, że
ten nie śpi. Przesunął palcami po jego łydce, delikatnie
pieszcząc wrażliwą po kąpieli skórę. Byli u siebie w domu,
otwarte drzwi kompletnie im nie przeszkadzały. Powolutku gładził
go coraz wyżej, przechodząc na udo. Z zadowoleniem odnotował ciche
westchnienie, dowód iż Alladyn dostrzega jego starania. Uśmiechnął
się, po czym pochylił by pocałować chłopaka. Jakież było jego
zdziwienie, gdy zaatakował go kłębek futra.
- Woof! Woof woof woof woof, woof
woof!!
Na łóżko wskoczył Toffik i ujadał
na nich. Judal prychnął, po czym zepchnął kundla na podłogę.
- Akysz! Sio, poszło stąd! - warknął
na psa, palce wskazując drzwi. Alladyn zaśmiał się tylko, patrząc
jak york nic sobie nie robi z poleceń czarnowłosego.
- No dobrze już, chodź do mnie -
zawołał go, a piesek posłusznie wskoczył na łóżko i zaczął
lizać chłopaka po rękach.
- Już wiem, czemu Kouen nie lubi
pchlarza.
- Hihi, to łaskocze, nie liż!
To będzie bardzo, bardzo długi
weekend...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz