sobota, 23 stycznia 2016

Weekend pod psią gwiazdą

- Ej, mandarynko, gotowy czy nie, ja sobie idę!
- Poczekaj na mnie nooo! Zostały mi tylko... trzy strony!
- Ja nie chcę się spóźnić na ćwiczenia, a ty rób co chcesz.
- Poczekaj noo! Judal!!
Ale czarnowłosy już nie słuchał. Na głos odliczając do dziesięciu szedł w stronę drzwi.
- Dziewięć, dziesięć...
- Stóóój! Już idę!
Faktycznie, Alibaba wypadł na wpół ubrany, z otwartą torbą i atramentem na policzku do przedpokoju i zaczął ogarniać wszystko, żeby iść z Judalem na zajęcia z tańca. Chodzą na nie od dwóch miesięcy, ale Judal już zbiera pochwały za całą klasę. Jak to mówi trener Muu ,,Chłopak ma wrodzony talent do tańca, jest niezwykle gibki i porusza się z gracją''. Naturalnie czarnowłosy aż obrósł w pawie piórka od tych pochwał i dlatego z podwójną gorliwością pilnuje, by Alibaba ćwiczył i nie spóźniał się na zajęcia. Blondynowi czasem ciężko pogodzić pracę z pasją swojego przyjaciela, ale Judal ma to gdzieś.
- Już? - warknął zniecierpliwiony, poganiając chłopaka wzrokiem.
- Tak, sekundka...
- Minęła.
- Już!
- No to idziemy.
Zajęcia odbywają się w renomowanej szkole tanecznej, a instruktorem jest zdobywca tytułu mistrza Japonii w tańcu towarzyskim, Muu Alexius. Mimo to uczy tańca brzucha i innych solowych tańców, a jego zajęcia cieszą się ogromną popularnością wśród kobiet. Alibaba i Judal są właściwie jedynym przedstawicielami płci męskiej prócz instruktora.
- Hej, Judal... - zaczął Alibaba, gdy szli na autobus mający ich zawieźć do celu - Wiesz, że w przyszłym tygodniu jadę z Kouenem do Paryża, co nie?
- Zdążyłeś mi to wykrzyczeć w środku nocy już cztery razy, o innych razach nie wspominając.
- No to wiesz... Bo Kouen nie lubi Toffika i...
- Zapomnij.
- No ale po-
- Zapomnij.
- To co ja mam-
- Wyrzuć. Nie będę się zajmował twoją przekąską.
- To pies, a nie przekąska!
- York to nie pies.
- To tylko weekend!
- No to zostaw mu żarcie, niech sobie radzi sam.
- Ciebie bym się bał zostawić tylko z jedzeniem, bo pewnie spaliłbyś kuchnię, a co dopiero psa!
- Pies nie spali kuchni, jak miałby odpalić palnik?
Ich dyskusję przerwał nadjeżdżający autobus, do którego musieli biec. Judalowi ani się śni zajmować się tym czymś... Nie może tylko dopuścić, żeby Alladyn się dowiedział. Bachor kocha wszystko co małe, słodkie i urocze, no i nie odmówiłby przyjacielowi w potrzebie... Tylko jak skonfiskować Alibabie telefon tak, żeby nie widział? Obrażony Saluja milczał całą jazdę autobusem, podczas gdy czarnowłosy intensywnie rozmyślał nad tym zagadnieniem.

Gdy weszli do sali zapadła nagła cisza, jak wtedy gdy ktoś nieproszony zjawia się w Saloonie. Zazdrosne kobiety obrzucały długowłosego nienawistnymi spojrzeniami, a on, kompletnie nie zrażony ignorował je. Czekali już tylko na instruktora, który zawsze zjawiał się jako ostatni. Pióropusz pawich piór Judala, widoczny dla każdego kto zna go dłużej niż pięć minut rozwinął się w pełni gdy chłopak zaczął się rozciągać, chcąc jak najszybciej zacząć się popisywać i zbierać pochwały. Gdy tylko Muu wszedł do pomieszczenia wszystkie osoby na sali już się rozciągały, nie chcąc czuć się gorsze niż zadowolony z siebie czarnowłosy.
- Jak to miło widzieć, że jesteście tacy pracowici! - mężczyzna uśmiechnął się szeroko i pomachał im ręką, jednak został zignorowany. Toczyła się prywatna bitwa z Judalem.
- Cieniasy - mruknął czerwonooki, po czym wyprostował się i pomachał instruktorowi. Zajęcia się zaczęły.


Nieco zaniepokojony Judal przebierał się po zajęciach. Jak zwykle wszystkie kobiety patrzyły na niego z nienawiścią, co dawało mu niesamowite poczucie wyższości nad nimi, ale Saluja był strasznie cichy. Nie płakał, nie buntował się, nie wydzierał na Judala... Nie próbował go też przekonać do zajmowania się kundlem, a gdy zniknął jego telefon nie zdawał się nawet tego zauważyć. Coś było zdecydowanie nie tak, i krzyczały to wszystkie zmysły Judala. Patrzył podejrzliwie na blondyna cały pobyt w szatni, jednak gdy rozdzielili się i poszli w osobnych kierunkach jego niepokój tylko się spotęgował. Pożegnał go neutralnie, bez nienawiści w oczach... Co on kombinował? Szybko miał się dowiedzieć, co się stało.
- Wróciłem, dzieciaku! - krzyknął, przechodząc przez próg i od razu słysząc ciche tup tup tup... Tup tup?
- Witaj w domu! - krzyknął Alladyn, goniąc za niewielkim czymś dreptającym po pokoju. Po chwili podszedł do czarnowłosego... z yorkiem na rękach.
- Co to jest? Co to robi w moim domu? - warknął Judal, odsuwając się od przekąski na bezpieczną odległość. W tym samym czasie york zaczął szczekać - Ucisz to coś!
- To przecież Toffik Alibaby, nie poznajesz go? - szeroki uśmiech Alladyna sprawił, że Judal już wiedział, co się stało.
- Kiedy ci go sprzedał, co?
- A jak byłeś po Alibabę, widziałeś go w domu?
Faktycznie, psa nie było już gdy był po blondyna by poszli na zajęcia... Że też dał się tak wrobić...
- Nie będzie aż tak źle, Juju! - uśmiechnął się Alladyn - Zobaczysz, że weekend szybko minie i...
Judal nie dał mu do kończyć, biorąc psa za kłaki i zrzucając na podłogę. Sekundę później trzymał chłopaka na rękach i niósł w stronę ich pokoju.
- H-hej, postaw mnie! Umiem chodzić, wiesz?!
- Idziemy się kąpać, cały śmierdzisz tym pchlarzem.
- On nie ma pcheł!
- Bez różnicy.
Alladyn zaperzył się, ale nie kłócił dalej. Przeszli przez pokój i weszli do dużej, przestrzennej łazienki. Dopiero tam Judal postawił chłopaka na ziemi.
- Rozbieraj się.
- Tak bez gry wstępnej?
- Kto cię nauczył takiej gadki?
- Uczyłem się od mistrza.
- Alibaba to nie mistrz. Powielanie jego tekstów wobec Kouena nic ci nie da.
Czarnowłosy odkręcił kurek z wodą, by wanna powoli się napełniała, w tym samym czasie zdejmując kolejne części ubioru.
- To ja mam się kąpać nie ty, czyż nie? - rzucił Alladyn, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
Judal zignorował błękitnowłosego wiedząc, że i tak prędzej czy później się podda. Lepiej prędzej.
- Chodź już i nie marudź - mruknął starszy chłopak rozplatając warkocza. Chwilę później już siedział w ciepłej wodzie, patrząc wyczekująco na wciąż ubranego towarzysza.
- Jesteś okropny, wiesz?
- I za to mnie tak kochasz. Chodź do mnie.
Alladyn westchnął i zaczął zdejmować ciuchy. Podniósł warkocz do góry, nie chcąc go zamoczyć i wsunął się do wody. Usiadł między nogami Judala i oparł się o niego.
- I jest fajnie - wymruczał czarnowłosy i sięgnął po szampon. Alladyn naprawdę cuchnął psem.

Porządnie wymoczeni i wymyci spędzili w łazience tyle czasu, że zdążyli zapomnieć o futrzastym koledze, którzy miał im towarzyszyć przez następne dwa dni. W miarę rozmów, pocałunków i stykania się ciałami między Judalem a Alladynem robiło się coraz goręcej, i to wcale nie z powodu zaparowanego pomieszczenia. Mimo to Judal sumiennie pilnował, żeby jego podopieczny nie wyszedł z pomieszczenia z mokrą głowa, starannie wysuszył i jego samego i jego włosy i dopiero wtedy pozwolił mu wyjść. Jeszcze chwilę doprowadzał siebie do jako takiego porządku po czym dołączył do Alladyna w pokoju. Uśmiechnął się szeroko widząc odsłonięte, białe nogi swojego dzieciaka owinięte w pościel. Alladyn preferował spanie w koszuli nocnej, więc Judal przy odrobinie szczęścia miał doskonały widok na jego pośladki. Po cichutku podszedł do chłopaka, wiedząc, że ten nie śpi. Przesunął palcami po jego łydce, delikatnie pieszcząc wrażliwą po kąpieli skórę. Byli u siebie w domu, otwarte drzwi kompletnie im nie przeszkadzały. Powolutku gładził go coraz wyżej, przechodząc na udo. Z zadowoleniem odnotował ciche westchnienie, dowód iż Alladyn dostrzega jego starania. Uśmiechnął się, po czym pochylił by pocałować chłopaka. Jakież było jego zdziwienie, gdy zaatakował go kłębek futra.
- Woof! Woof woof woof woof, woof woof!!
Na łóżko wskoczył Toffik i ujadał na nich. Judal prychnął, po czym zepchnął kundla na podłogę.
- Akysz! Sio, poszło stąd! - warknął na psa, palce wskazując drzwi. Alladyn zaśmiał się tylko, patrząc jak york nic sobie nie robi z poleceń czarnowłosego.
- No dobrze już, chodź do mnie - zawołał go, a piesek posłusznie wskoczył na łóżko i zaczął lizać chłopaka po rękach.
- Już wiem, czemu Kouen nie lubi pchlarza.
- Hihi, to łaskocze, nie liż!
To będzie bardzo, bardzo długi weekend...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz