O umówionej porze Konoe zszedł do
holu, pogwizdując cicho. Był w dobrym nastroju, choć nieco dziwnie
się czuł ze świadomością, co zamierza zrobić. Mimo to dziarskim
krokiem podszedł do siedzącego za blatem Bardo.
- Hm? Potrzebujesz czegoś? - mruknął
tygrys, ziewając.
- Nie posiadasz przypadkiem szczotki?
- Ha? ...Chyba mam...
Drapiąc się po głowie Bardo wszedł
do pokoju obok kuchni. Po chwili drzwi znów otworzyły się i
mężczyzna wyszedł stamtąd z jasnobrązową szczotką z miękkim
włosem. Idealna.
- Może być? - zapytał, podając
przedmiot Konoe.
- Tak. Dziękuję - uśmiechnął się
kot, machając radośnie ogonem.
Odwrócił się i już miał wchodzić
na schody, gdy coś go zawołało.
- Hej, Konoe! Stało się coś?
Wyglądasz jakbyś wygrał na loterii.
- W sumie nie różni się to wiele~
Razel zamienił się z Kaltzem na dni
w bibliotece na prośbę Konoe, by urządzić drugą sesję czesania.
Na początku sądził, że demon tylko go zlustruje spojrzeniem i
odmówi, dlatego tak się zdziwił gdy ten nie miał nic przeciwko.
Kaltz przyjął nowiny z westchnieniem, jednak zgodził się bez
problemu. Tak więc Konoe, nucąc pod nosem szedł w stronę pokoju
demonów, gdzie czekał na niego ognistowłosy.
Był już wcześniej w tym miejscu,
jednak tylko raz. Stojąc przed drzwiami poczuł nagłe wahanie, czy
na pewno chce to robić, jednak szybko płomień ekscytacji wypalił
niepewność. Delikatnie otworzył drzwi i wszedł do środka. Razel
siedział na jednym z łóżek, a gdy usłyszał Konoe spojrzał w
jego stronę. W ręku trzymał książkę, prawdopodobnie jakąś ze
zbioru z biblioteki. Dopiero gdy wszedł głębiej zauważył, że
koło demona stoi cała sterta. Pewnie wziął je by się nie nudzić,
gdy jego włosy będą czesane. To znów zbudziło wątpliwości w
sercu Konoe. Skoro się nudzi, dlaczego pozwala mu na ten zabieg? Czy
demony nie robią tylko tego, co chcą robić? Potrząsnął głową,
chcąc zmienić kierunek w jakim mknęły jego myśli. Razel miałby
chcieć, by Konoe go czesał? To bez sensu. On chce go tylko
przekonać do poddania się bez walki, gdy już pokonają Leaksa. To
on jest zbyt naiwny, by o tym pamiętać.
- Nie wchodzisz? - zapytał głęboki
głos.
Dopiero wtedy zorientował się, że
zastygł w bezruchu w połowie zamykania drzwi. Zamknął je do końca
i śmiało podszedł do demona. Ten zrobił mu miejsce na łóżku i
powitał go czymś na kształt uśmiechu. Serce Konoe dziwnie
zatrzepotało, gdy poczuł ciepło bijące od ognistowłosego. Chcąc
ukryć własne zakłopotanie nawet się nie przywitał, tylko
przesunął za plecy Razela i podniósł szczotkę do włosów. Demon
nauczył go, jak pozbyć się rzemienia bez rozcinania go, więc
szybko rozwiązał pętelkę i przeczesał palcami burzę ognisto
czerwonych włosów. Miał ochotę zamruczeć. Przez jakiś czas
tylko ich dotykał, jednak wkrótce wziął szczotkę i zaczął je
delikatnie rozczesywać. Kroczek po kroczku, kosmyk po kosmyku
nadawał im gładkości i przejrzystości. Widział dokładnie, jakie
są lśniące i choć trochę brakowało mu efektu iluminacji
wywoływanego przez ogień to i tak odczuwał przyjemność z tych
czynności. Chciał zapytać Razela co on sądzi, jednak ugryzł się
w język. To zdecydowanie dziwne pytanie i zapewne nie otrzymałby
odpowiedzi.
- To całkiem przyjemne - wymruczał
cicho dobrze znany mu głos.
Czy on mu czyta w myślach? Każdy
włosek na ogonie Konoe się zjeżył. Przestał czesać i zerknął
na profil Razela. Na twarzy demona tańczył blady uśmiech, a jego
oczy nadal były skupione na książce. Pełen niepokoju kontynuował
rozczesywanie, jednak nie potrafił pozbyć się tego pytania z
głowy.
- To system, który wy nazywacie
komunikacją myślową. Ponieważ skupiasz się na mnie, wysyłasz do
mnie swoje myśli.
Konoe aż poczuł,
jak mu para poszła uszami. Czerwony jak dorodny pomidor machał
nerwowo ogonem, próbując wyciszyć własne oszalałe serce. Razel.
Słyszał. Wszystko. Tyle wystarczyło, żeby miał ochotę pobiec na
rzekę i już nigdy nie wyjąć z niej głowy. Był tak skupiony na
powstrzymywaniu się, że nie zauważył gdy Razel z westchnieniem
odłożył książkę i odwrócił się w jego stronę. Dopiero gdy
poczuł ciepłą dłoń na policzku spojrzał zaskoczony na demona.
- Nie musisz się tym martwić,
zazwyczaj nie słucham twoich myśli - mruknął demon, głaszcząc
kota po twarzy.
- A-Ale słyszysz... - wyjąkał
Konoe. Miał wrażenie, że nawet jego biało-brązowe uszy robią
się czerwone.
Zamiast odpowiedzieć Razel stanowczym
ruchem przyciągnął go do siebie. Ich wargi się spotkały w
namiętnym pocałunku. Konoe odruchowo chciał się odsunąć, jednak
silne ramię demona ani myślało mu na to pozwolić. Parzący język
rozsunął jego wargi, potem zęby i zaczął penetrować wnętrze
jego ust. Oszołomiony sensacją chłopak czuł się, jakby płomienie
wypalały wszystkie jego myśli. Gorące uczucie osłabiało jego
opór, nawet nie zauważył gdy wylądował na plecach, przyparty do
łóżka. Dopiero wtedy Razel pozwolił mu odetchnąć.
- Co ty- - nie zdążył nic
powiedzieć, gdy znów został pocałowany.
Odruchowo wplótł palce w
rozpuszczone włosy demona. Planował odepchnąć od siebie
mężczyznę, jednak siła opuściła jego ramiona i tylko
przytrzymywał się go. Palące palce przesuwały się po jego
kręgosłupie, posyłając dreszcze po całym jego ciele. Razel dawał
mu tylko czas na krótkie, płytkie oddechy, podczas gdy zręczne
dłonie pozbywały się kolejnych części ubrania.
- Czekaj... - jęknął Konoe, gdy
udało mu się choć trochę wyswobodzić.
- ...Na co? - wymruczał tuż przy
jego uchu demon.
- Dlaczego to robisz...?
Zamiast
odpowiedzieć Razel znów zablokował mu usta pocałunkiem. Jego
błękitne oczy go przeszywały, gdy bezlitośnie patrzył na jego
zawstydzoną twarz. Spojrzał mu prosto w oczy. Siła bijąca od
demona niemal pozbawiła go tchu, przestraszył się tej
intensywności w
obojętnych tęczówkach. Mimowolnie zacisnął dłonie na czerwonych
włosach, nie zważając na rany zadawane przez wysunięte pazury.
- Nie należysz do delikatnych -
mruknął Razel, przesuwając nosem po jego szyi.
Musiał zagryźć wargi, żeby z jego
ust nie wydobywały się jęki, gdy demon przeszedł z szyi przez
obojczyki aż do sutków. Gdzieś na skraju świadomości Konoe
czaiła się chęć walki, jednak nie potrafił się na nią zdobyć.
Całe to zagmatwanie w jego uczuciach wobec Razela sprawiło, że...
pragnął mu zaufać. Pragnął go posiadać, mieć przy sobie.
Wiedział, że to nie działa w ten sposób, a jednak pragnął.
Jeśli spłonie w ogniu, będzie mógł winić tylko siebie.
Palący język przejechał po jego
brzuchu aż do podbrzusza.
- N-Nie, przestań... - wyjęczał
Konoe, próbując uciec od tego dotyku.
Razel faktycznie przerwał. Podniósł
się wyżej i znów sparaliżował chłopaka spojrzeniem. Przesunął
palcami po jego policzku, nacinając skórę. Nawet piekący ból nie
otrzeźwił myśli Konoe, przelewających się niczym gorąca lawa.
- Masz rację. Czegoś brakuje -
szelmowski uśmiech na twarzy demona nie wróżył za dobrze.
Ogarnęły ich płomienie. Konoe
zastygł w przerażeniu. Czyżby dał się złapać na sztuczki
Razela? Czy teraz zostanie pożarty? Poczuł znajome szarpnięcie,
tak charakterystyczne dla przenoszenia się w przestrzeni. Odruchowo
zamknął oczy i przylgnął do demona, choć powinien od niego
uciekać. Gdy tylko wyczuł grunt pod sobą, włożył całą siłę
w odepchnięcie się od większego ciała, niestety z marnym
skutkiem. Jego nozdrza uderzył silny, znajomy zapach, a pod nagą
skórą pleców wyczuł miękką roślinność.
- Dlaczego tutaj jesteśmy? - zapytał
Konoe, jednocześnie próbując zakryć się i uciec z żelaznego
uścisku Razela.
Dookoła widać
było kwiecistą łąkę, którą pokazał mu Asato. Razel nie
odpowiedział, tylko zerwał kilka kwiatów i obsypał ich płatkami
nagi tors kota. Coś w ich fakturze sprawiało, że miejsca których
dotknęły niemal płonęły. Jakby już nie wystarczyło mu przeżyć
z ogniem w demonicznej postaci. Próbował brać płytkie oddechy,
jednak silny, narkotyzujący zapach działał na jego zmysły. Ta
dziwna ekscytacja, którą czuł podczas popołudnia spędzonego pod
wpływem ich zapachu wróciła ze zdwojoną siłą. Czuł w
podbrzuszu tępy ból, po jego ciele przebiegały impulsy, których
nie rozumiał. Gdy Razel otarł się kolanem o jego krocze, z ust
wyrwał mu się jęk, którego nie potrafił powstrzymać. Nim
zamknął usta poczuł na języku dziwny smak. Odruchowo zacisnął
szczęki, jednak wyczuwając parzące palce demona wypuścił je z
uścisku. Smak pozostał w formie płatków tych kwiatów wsadzonych
mu niemal do gardła.
- Przeżuj - rozkazał Razel, patrząc
mu w oczy z mocą.
Nagle osłabiony Konoe wypełnił
polecenie. Słodko-gorzki smak wypełnił jego kubki smakowe.
Ekscytacja w podbrzuszu zdawała się narastać, nie wiedząc co się
dzieje brązowowłosy uczepił się szerokich ramion demona. Gdy
przełknął płatki przez chwilę nic się nie działo. Oczekiwał
jakiegoś efektu czy czegoś... W tym momencie przez całe jego ciało
przebiegł silny impuls, niczym prąd paraliżując jego nerwy. Wbił
pazury w plecy Razela, biodrami przysunął się do niego, niemal w
całości przylgnął do gorącego ciała. Miał zawroty głowy,
widział czerwone włosy i błękitne oczy jak przez mgłę.
- Doskonale... - wyszeptał Razel -
Pokaż mi, co tak naprawdę się w tobie kryje.
Szept tuż przy uchu przesłał
kolejny impuls wzdłuż jego kręgosłupa. Jęknął i na ślepo
odszukał jego wargi. Wpił się w nie, jakby od tego zależało jego
życie. Zapach demona, tak silny z tej odległości wymieszał się z
kwiatami. Gorzki smak na języku zastąpił smak Razela, gdy Konoe
powoli odpływał w niebyt. Czuł, jak jego dłonie niemal rozrywają
dziwaczne ubrania ognistowłosego, jak znaczy pazurami to silne,
umięśnione ciało, jak pozwala by te płomienne dłonie dotknęły
każdego skrawka jego ciała. Pozwala, by jego emocje płynęły, by
jego myśli przepływały do umysłu demona. Tak bardzo chciałby mu
zaufać. Tak bardzo chciałby móc spełniać własne życzenia. Tak
bardzo chciałby być szczery sam ze sobą. Utonął w czerwieni,
stracił kontrolę... Czy to już koniec? Jeśli tak, to jest to
dobre zakończenie.
Ospały Konoe bardzo długo otwierał
oczy. Czuł, że leży owinięty w koc, a obok niego znajduje się
naprawdę duży grzejnik. Powolny proces myślenia dopiero się
rozpoczynał. Zanim zaczął kontaktować, przeciągnął się i
przysunął do źródła ciepła. Ocierając się głową o twardą
strukturę mruczał delikatnie.
- Obudź się, Konoe - usłyszał
znajomy, seksowny głos.
Zamruczał głośniej na ten dźwięk.
Słuchając takiego głosu aż chce się mruczeć... Ale to nie głos
Raia. Kto może kazać mu się obudzić...? Nagle poczuł ból gdzieś
w dolnej partii ciała. Promieniował z podbrzusza i bioder, jakby
ktoś go zaliczył gdy spał... I dlaczego tak w ogóle jest nagi...?
Nie znając odpowiedzi przeciągnął się, sycząc przy nagłym
bólu. Wygrzebał się z koca i rozejrzał po pokoju. Gospoda. A obok
niego siedzi Razel. Dlaczego Razel? Od kiedy on mieszka z Razelem?
Wtedy trybiki zaskoczyły. Przypomniał sobie, że czesał włosy
demona a potem...
- Już pamiętasz? - zapytał
spokojnie demon, zerkając na niego kątem oka.
- D-Dlaczego...
- Te płatki działają inaczej na
każdego kota, jednak są używane do wprowadzania w stan transu.
Ponieważ pod ich wpływem stawałeś się bardziej szczery, byłem
niemal pewien że będziesz próbował mnie uwieść. Może...
zaciekawiłeś mnie. Chciałem zobaczyć tę stronę ciebie, która
traci kontrolę.
Mówił o tym z tak niezmiennym
spokojem, jakby opisywał pogodę. Konoe siedział, mając ochotę
pogrążyć się w jakiejś czarnej nicości. Dlaczego wiecznie się
kompromituje, gdy chodzi o tego demona? Do tego miał świadomość,
że jego myśli są doskonale znane Razelowi. Demon wie, jakimi
uczuciami darzy go Konoe i może to z łatwością wykorzystać.
Irytacja z powodu własnej słabości zaiskrzyła w piersi kota. Nie
da się. Nie pozwoli sobą manipulować.
- Nie wybaczę ci tego, że tak ze mną
pogrywasz - warknął, piorunując ognistowłosego wzrokiem.
- Hm? Dostanę karę?
Na sam dźwięk tego słowa, które w
ustach Razela brzmiało nadzwyczaj nieprzyzwoicie Konoe zarumienił
się nieznacznie, jednak nie dał się złamać.
- Tak. Siedź na miejscu.
Ignorując zawstydzenie własną
nagością sięgnął po szczotkę, która leżała na półeczce
koło łóżka. Z satysfakcją zauważył, że tors Razela jest
odsłonięty, a na plecach demona widnieją zadrapania po kocich
pazurach. Przynajmniej kosztowało go to nieco bólu. Wziął dwa
rzemienie z kieszeni, w której ognistowłosy je trzymał i szybko
rozczesał płomienne kosmyki. Z mściwą satysfakcją związał dwie
urocze kitki po dwóch stronach głowy demona. Gdy wstał z łóżka
i spojrzał na niego od frontu parsknął ze śmiechu. Wyglądał
przekomicznie.
- To moja kara? - zapytał rozbawiony
Razel.
- Tak. Masz je nosić przez tydzień.
Zadowolony z faktu, że postawił na
swoim Konoe machał z dumą ogonem. Po chwili pomyślał, że Razel
może z łatwością zignorować jego słowa, jednak szybko odsunął
tę myśl. Demon miał dziwny błysk w oku, gdy patrzył na nagiego
kota stojącego przed nim.
- Jesteś zbyt interesujący - mruknął
tak, że nie dotarło to do uszu Konoe.
Brązowowłosy wziął się za
lokalizowanie swoich ubrań, podczas gdy Razel go obserwował. Chciał
usłyszeć, co Konoe o nim myśli... Sam nie rozumie własnych
pragnień. Wie tylko jedno - pragnie Konoe. A Konoe pragnie się stać
jego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz