- Bardo, czy wiesz coś o kwiatach,
które nie więdną?
- Hmm... Może tak, może nie...
Konoe machnął ogonem ze
zniecierpliwieniem. Co to w ogóle za odpowiedź?
- To wiesz czy nie? - warknął na
pasiastego kota.
- ...Nie~ - zanucił Bardo,
doprowadzając Konoe do szewskiej pasji - Może poszukaj w
bibliotece?
O tym w sumie nie pomyślał. Kłódka
zabezpieczająca bibliotekę jest przecież zepsuta nie tylko w
święta... Chociaż nie miał specjalnej ochoty tam iść, to jednak
ta sprawa nie dawała mu spokoju. Jakie kwiaty nie więdną? Bardo
już wrócił do swoich zajęć, więc Konoe szybko cofnął się do
pokoju i chwycił liść przewodni oraz półmisek i butelkę z wodą.
Przydadzą mu się w ciemnej bibliotece.
Na ulicach jak zwykle panował tłok.
Mimo to bez problemu trafił do wielkiego budynku, który zgodnie z
oczekiwaniami był otoczony przez strażników. Wstęp do biblioteki
jest płatny, jednak Konoe planował wejść od tyłu, więc tylko
minął szary budynek i wszedł do lasu, z którym graniczył.
Zatoczył nieco większe koło niż potrzeba, jednak ostrożności
nigdy za wiele, po czym skierował kroki w stronę dobrze znanego,
lewego skrzydła bibliotecznego. Poczekał chwilę, aż strażnicy
patrolujący odejdą kawałek dalej i bezszelestnie przemknął obok
nich. Już przy wejściu zdecydowanym ruchem chwycił kłódkę i
otworzył ją. Szybko wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi.
Odetchnął z ulgą. Udało mu się
bez większego problemu tutaj dostać... Jednak coś tu nie pasowało.
Coś za jasno... Obrócił się szybko z sercem w gardle. Ktoś tutaj
jest?
- Hm? Konoe? - zapytał dobrze mu
znany, głęboki głos.
- ...Razel? - Konoe zastygł w
osłupieniu.
Demon siedział wygodnie na jednym z
krzeseł, a nad jego głową unosił się płomień. W ręku trzymał
otwartą książkę, którą zapewne czytał. Ognistowłosy
wyprostował się, a jego płonące oczy napotkały spojrzenie Konoe.
Kot szybko odwrócił wzrok, dziwnie speszony.
- Przyszedłeś poczytać? - dobiegło
go pytanie.
- Tak... A ty, tutaj...?
- Czytam, nie widać? - zapytał z
uśmiechem Razel, delikatnie podnosząc książkę.
- Przecież tutejsze książki opisują
historię Sisy, a ty ją znasz - mruknął Konoe, kompletnie nie
rozumiejąc.
Demony pamiętały czasy Dwóch
Trzcin, więc w sumie widziały na własne oczy całą historię
ribika. Mimo to demon tylko odwrócił się z powrotem ku książce.
- Ostatnio nie znaleźliśmy nic
pożytecznego, jednak coś może tu być - odpowiedział, nie patrząc
na Konoe.
- A nie masz jakichś wezwań?
- Wiedza to klucz do zwycięstwa.
Kiedy pokonamy Leaksa, już nie będę potrzebował energii z
przywołań.
- A jak się tutaj dostałeś?
- Nie mamy takich ograniczeń jak wy.
Przenieść się tutaj nie było żadnym problemem.
Gdy tak spojrzał na sylwetkę demona
Konoe poczuł smutek. Razel wyglądał samotnie, sam jeden wśród
tylu książek. Przez cały ten czas tutaj siedział, szukając
informacji?
- Może ci pomogę? - wyrwało mu się
z ust zanim pomyślał.
Ogon demona drgnął, jednak nie
wyglądało na to, by miał coś przeciwko. Konoe gdzieś w głębi
umysłu pamiętał, po co tu przyszedł, ale przecież obaj chcą
pokonać Leaksa. Na nie więdnące kwiatki jeszcze przyjdzie czas.
Konoe podwinął rękawy i podszedł do Razela.
- Skąd bierzesz książki?
- Z wyższych półek. Jeśli chcesz
pomóc, weź się za te na dole, od A do D.
Konoe kiwnął głową i skierował
się w słuszną stronę. Nie będąc pewnym, które książki mogą
się okazać przydatne, wyjmował po kilka sztuk i zanosił do
stolika. Razel nieco wzmocnił płomień, tak by i Konoe widział, co
czyta.
- Dziękuję - mruknął nieobecnym
tonem kot, już zagłębiając się w lekturze.
To go autentycznie
interesowało. Jak się okazało, znajdują się tutaj nie tylko
księgi opisujące geografię czy historię, są też księgi
podatkowe, legendy i baśnie, kroniki, dzienniki, listy, pamiętniki
i wiele, wiele innych... Niektóre odrzucał po jednym spojrzeniu,
jako iż od razu było widać że są niezwiązane z tematem, jednak
większość chociażby pobieżnie przekartkowywał. Na szczęście
trafiły się tylko dwie, które musiał zostawić Razelowi, gdyż
nie znał języka w jakich były napisane, reszta była we wspólnym
języku ribika. Najbardziej ciekawiły go kroniki dotyczące Sang,
które pracowały dla wielmożów z Ransen oraz baśnie, legendy i
pieśni. Dużo już gdzieś słyszał, jednak nadal pojawiały się
rzeczy nowe dla niego. W jednej księdze napotkał nawet opis pieśni
Sang, z rozróżnieniem których kiedy się używa oraz jakie są ich
typy. Ten jeden tytuł wciągnął go bez reszty, chłonął wiedzę
na temat pieśni manipulujących wiatrem i ogniem, wzmacniających
serce, leczących... Nagle wyostrzyły mu się zmysły. Coś mu
podpowiadało, że jest obserwowany...
Podniósł wzrok znad lektury i od
razu napotkał płonące tęczówki. Razel przyglądał mu się z
niezmiennym wyrazem twarzy, jednak Konoe odniósł wrażenie, jakby
zrobił coś niezwykłego, co zaskoczyło demona. Panowała
niezręczna cisza, która sprawiała że kot miał ochotę wyrywać
sobie włosy z głowy i krzyczeć, jednak zganił się za głupie
myśli.
- Z-Znalazłeś coś? - zapytał w
końcu, nie mogąc wytrzymać napięcia.
- Nie - odpowiedział spokojnie Razel,
odwracając wzrok z cieniem uśmiechu na ustach.
Konoe znów się zganił, jednak nie
potrafił wrócić do lektury tak, jakby chciał to zrobić. Jego
zmysły wariowały, nagle nadwrażliwe i czujne. Gdy w końcu
ponownie skupił się na wykorzystaniu leczących pieśni znów
poczuł, jakby ktoś go przewiercał spojrzeniem. Jednak gdy podniósł
wzrok, Razel niezmiennie czytał książkę, a jego sterta znacząco
zmieniła proporcje. Konoe poczuł wstyd że się obija nad jedną
książką, zamiast szukać w dalszych wskazówek na temat jedynego
ważnego zagadnienia. Jednak zaciekawiło go coś zupełnie innego.
Razel wygodnie rozciągnął się na krześle, przewracając kolejne
strony jak od niechcenia. Jego oczy były skupione na literach, a
jego twarz miała poważny wyraz. W świetle płomienia nad jego
głową, jego włosy zdawały się żyć i falować niczym żywy
ogień. Ciekawe, jakie są w dotyku... Nie, nie, skup się. Z silnym
postanowieniem poprawy wrócił do lektury. Jednak dumna sylwetka
demona nie dawała mu się skupić. Przymknął oczy i wyrzucił
obraz płomiennych włosów Razela z głowy. Gdy otworzył powieki,
przed oczami miał tylko litery. Skupił się na nich... Jednak nagle
przypomniał sobie o reszcie sterty. A może mógłby sobie pożyczyć
tą książkę?
- Myślę, że nie byłoby z tym
problemu - powiedział nagle Razel.
- Czy ty mi czytasz w myślach?
- Nie muszę. Wszystko masz wypisane
na twarzy.
Konoe poczuł, jak płoną mu końcówki
uszu. Demon czyta z niego jak z otwartej książki. Naprawdę jest aż
taki łatwy do przejrzenia? Poza tym... Konoe myślał różne,
dziwne rzeczy... Czy to też wcale nie jest wiadome tylko dla niego?
Czy wszystkie demony wiedzą o nim wszystko? Nie doczekał się
komentarza demona, więc odłożył książkę osobno i wziął
kolejną ze sterty do przejrzenia. Po jakimś czasie uspokoił się i
znów wciągnął w czytanie, aż do momentu gdy poczuł czyjąś
dłoń na swoim ramieniu. Była gorąca, jednak to ciepło zamiast go
przestraszyć, zrelaksowało go. Czuł, że ma spięte ramiona.
- Zbliża się pora wieczornego
posiłku - powiedział spokojnie Razel, gdy Konoe skupił na nim
swoją uwagę.
Już tak późno? Nawet nie poczuł,
że spędził w bibliotece cały dzień. I co gorsza, nie znalazł
tego, po co przyszedł. Mimo to nie czuł, żeby był to zmarnowany
czas. Zerknął na krzesło, które wcześniej zajmował demon. Jego
sterty zniknęły, prawdopodobnie już poodkładał książki na
miejsce.
- Pomogę ci - mruknął Razel, biorąc
jedną stertę i kierując się w stronę miejsca, skąd Konoe je
wziął.
Kot szybko zeskoczył z krzesła i
wziął drugą stertę. Zostawił tylko tę jedną książkę, którą
planował wziąć ze sobą. Przez chwilę myślał, czy odkłada je
we właściwej kolejności, jednak Razel szybko go poprawił, gdy coś
odłożył nie tak. Błyskawicznie wszystkie książki były na swoim
miejscu. Wziął podręcznik dla Sang do ręki i skierował kroki ku
wyjściu.
- Teraz muszę stąd jakoś...
Nie zdążył dokończyć sentencji,
gdy coś chwyciło go za przedramię. Znów poczuł to kojące
ciepło, więc odwrócił się w stronę Razela.
- Pomogłeś mi, więc ja pomogę
tobie - powiedział z uśmiechem demon.
Jego palce powoli, jakby z rozmysłem
zsunęły się niżej, aż w końcu splotły się z palcami Konoe.
Kot aż spurpurowiał z zawstydzenia, jednak nie miał odwagi
spojrzeć i potwierdzić, że ognistowłosy trzyma go za rękę.
Wpatrywał się tylko w jego płonące od mocy oczy, gdy nagle wizja
zaszła mu czernią. Całe jego jestestwo ogarnęły płomienie,
czuł, jakby się dusił. Chociaż trwało to ułamek sekundy on by
przysiągł, że spędził całą wieczność bez tlenu. Odruchowo
zamknął oczy, których nie otworzył nawet gdy nacisk zelżał, a
jego płuca łapczywie chwytały powietrze.
- Jesteśmy na miejscu - mruknął
Razel, i dopiero wtedy Konoe odważył się otworzyć oczy. Stali w
poczekalni w gospodzie. Drzwi do sali wspólnej były otwarte i
dobiegały z niej odgłosy świadczące o posiłku. Był tak
zaskoczony myślą, że dopiero co się teleportował razem z
Razelem, że dał się pociągnąć ognistowłosemu do jadalni. Gdy
weszli, pewien zaludniony stolik w całości zwrócił oczy w ich
stronę.
- Gdzieś ty był przez cały dzień?
- warknął Rai, którego oko, na początku wypełnione gniewem,
zamarzło gdy spojrzał trochę niżej.
Dopiero wtedy do Konoe dotarło, że
nadal trzyma Razela za rękę.
- T-To nie t-
- Ohohoho... Razel-kuuuun... - mruknął
złowrogo Froud - Czyżby ktoś tu kombinował, jak przedwcześnie
urządzić sobie fiestę?
- Konoe pomagał mi z czytaniem w
bibliotece z własnej woli - odpowiedział Razel, jakby to była
najnormalniejsza rzecz pod słońcem.
- To prawda? - zapytał Kaltz, patrząc
na kota.
- T-Tak, ale...
Spojrzenie Raia mogłoby przeciąć
diament. Pod tym przeszywającym, błękitnym okiem Konoe tylko
położył po sobie uszy i podwinął ogon. Próbował puścić dłoń
Razela, jednak demon ani o tym myślał. Pochylił się nad nim i
wyszeptał mu tuż przy uchu.
- Czy jutro też mogę liczyć na
twoją pomoc?
Konoe aż zjeżyło się futerko, taki
był niski, wibrujący tembr głosu Razela. Nieśmiało kiwnął
głową. Ognistowłosy uśmiechnął się i puścił jego dłoń,
zajmując swoje standardowe miejsce pod ścianą. Nieco zamroczony
Konoe usiadł pomiędzy Raiem i Asato, jednak z obydwóch stron
otaczało go milczenie. Asato był ogólnie nieobecny, a od Raia biło
niebezpieczeństwo. Lepiej go nie wkurzać...
- Jutro moja kolej na czytanie -
mruknął Kaltz tak, by koty przy stole nie słyszały.
- Zamienimy się? - zapytał równie
cicho Razel.
- Żebyś mógł dalej zyskiwać
punkty?
Po tym pytaniu zapadła cisza.
- ...Nie mogę ci zabronić iść ze
mną - westchnął w końcu błękitnowłosy, odwracając wzrok i
wyglądając przez okno.
Razel uśmiechnął się tylko.
Przypomniał sobie widok Konoe, który z jaśniejącymi oczami
delikatnie przygryzał wargę, skupiony na czytaniu. Z jakiegoś
powodu chciałby zobaczyć więcej. Dlaczego? Nie wie. Ale gdy
odzyska moc, na pewno będzie chciał zatrzymać tego kota przy
sobie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz