sobota, 23 stycznia 2016

Lamento Cinque

- Bardo, czy wiesz coś o kwiatach, które nie więdną?
- Hmm... Może tak, może nie...
Konoe machnął ogonem ze zniecierpliwieniem. Co to w ogóle za odpowiedź?
- To wiesz czy nie? - warknął na pasiastego kota.
- ...Nie~ - zanucił Bardo, doprowadzając Konoe do szewskiej pasji - Może poszukaj w bibliotece?
O tym w sumie nie pomyślał. Kłódka zabezpieczająca bibliotekę jest przecież zepsuta nie tylko w święta... Chociaż nie miał specjalnej ochoty tam iść, to jednak ta sprawa nie dawała mu spokoju. Jakie kwiaty nie więdną? Bardo już wrócił do swoich zajęć, więc Konoe szybko cofnął się do pokoju i chwycił liść przewodni oraz półmisek i butelkę z wodą. Przydadzą mu się w ciemnej bibliotece.
Na ulicach jak zwykle panował tłok. Mimo to bez problemu trafił do wielkiego budynku, który zgodnie z oczekiwaniami był otoczony przez strażników. Wstęp do biblioteki jest płatny, jednak Konoe planował wejść od tyłu, więc tylko minął szary budynek i wszedł do lasu, z którym graniczył. Zatoczył nieco większe koło niż potrzeba, jednak ostrożności nigdy za wiele, po czym skierował kroki w stronę dobrze znanego, lewego skrzydła bibliotecznego. Poczekał chwilę, aż strażnicy patrolujący odejdą kawałek dalej i bezszelestnie przemknął obok nich. Już przy wejściu zdecydowanym ruchem chwycił kłódkę i otworzył ją. Szybko wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi.
Odetchnął z ulgą. Udało mu się bez większego problemu tutaj dostać... Jednak coś tu nie pasowało. Coś za jasno... Obrócił się szybko z sercem w gardle. Ktoś tutaj jest?
- Hm? Konoe? - zapytał dobrze mu znany, głęboki głos.
- ...Razel? - Konoe zastygł w osłupieniu.
Demon siedział wygodnie na jednym z krzeseł, a nad jego głową unosił się płomień. W ręku trzymał otwartą książkę, którą zapewne czytał. Ognistowłosy wyprostował się, a jego płonące oczy napotkały spojrzenie Konoe. Kot szybko odwrócił wzrok, dziwnie speszony.
- Przyszedłeś poczytać? - dobiegło go pytanie.
- Tak... A ty, tutaj...?
- Czytam, nie widać? - zapytał z uśmiechem Razel, delikatnie podnosząc książkę.
- Przecież tutejsze książki opisują historię Sisy, a ty ją znasz - mruknął Konoe, kompletnie nie rozumiejąc.
Demony pamiętały czasy Dwóch Trzcin, więc w sumie widziały na własne oczy całą historię ribika. Mimo to demon tylko odwrócił się z powrotem ku książce.
- Ostatnio nie znaleźliśmy nic pożytecznego, jednak coś może tu być - odpowiedział, nie patrząc na Konoe.
- A nie masz jakichś wezwań?
- Wiedza to klucz do zwycięstwa. Kiedy pokonamy Leaksa, już nie będę potrzebował energii z przywołań.
- A jak się tutaj dostałeś?
- Nie mamy takich ograniczeń jak wy. Przenieść się tutaj nie było żadnym problemem.
Gdy tak spojrzał na sylwetkę demona Konoe poczuł smutek. Razel wyglądał samotnie, sam jeden wśród tylu książek. Przez cały ten czas tutaj siedział, szukając informacji?
- Może ci pomogę? - wyrwało mu się z ust zanim pomyślał.
Ogon demona drgnął, jednak nie wyglądało na to, by miał coś przeciwko. Konoe gdzieś w głębi umysłu pamiętał, po co tu przyszedł, ale przecież obaj chcą pokonać Leaksa. Na nie więdnące kwiatki jeszcze przyjdzie czas. Konoe podwinął rękawy i podszedł do Razela.
- Skąd bierzesz książki?
- Z wyższych półek. Jeśli chcesz pomóc, weź się za te na dole, od A do D.
Konoe kiwnął głową i skierował się w słuszną stronę. Nie będąc pewnym, które książki mogą się okazać przydatne, wyjmował po kilka sztuk i zanosił do stolika. Razel nieco wzmocnił płomień, tak by i Konoe widział, co czyta.
- Dziękuję - mruknął nieobecnym tonem kot, już zagłębiając się w lekturze.
To go autentycznie interesowało. Jak się okazało, znajdują się tutaj nie tylko księgi opisujące geografię czy historię, są też księgi podatkowe, legendy i baśnie, kroniki, dzienniki, listy, pamiętniki i wiele, wiele innych... Niektóre odrzucał po jednym spojrzeniu, jako iż od razu było widać że są niezwiązane z tematem, jednak większość chociażby pobieżnie przekartkowywał. Na szczęście trafiły się tylko dwie, które musiał zostawić Razelowi, gdyż nie znał języka w jakich były napisane, reszta była we wspólnym języku ribika. Najbardziej ciekawiły go kroniki dotyczące Sang, które pracowały dla wielmożów z Ransen oraz baśnie, legendy i pieśni. Dużo już gdzieś słyszał, jednak nadal pojawiały się rzeczy nowe dla niego. W jednej księdze napotkał nawet opis pieśni Sang, z rozróżnieniem których kiedy się używa oraz jakie są ich typy. Ten jeden tytuł wciągnął go bez reszty, chłonął wiedzę na temat pieśni manipulujących wiatrem i ogniem, wzmacniających serce, leczących... Nagle wyostrzyły mu się zmysły. Coś mu podpowiadało, że jest obserwowany...
Podniósł wzrok znad lektury i od razu napotkał płonące tęczówki. Razel przyglądał mu się z niezmiennym wyrazem twarzy, jednak Konoe odniósł wrażenie, jakby zrobił coś niezwykłego, co zaskoczyło demona. Panowała niezręczna cisza, która sprawiała że kot miał ochotę wyrywać sobie włosy z głowy i krzyczeć, jednak zganił się za głupie myśli.
- Z-Znalazłeś coś? - zapytał w końcu, nie mogąc wytrzymać napięcia.
- Nie - odpowiedział spokojnie Razel, odwracając wzrok z cieniem uśmiechu na ustach.
Konoe znów się zganił, jednak nie potrafił wrócić do lektury tak, jakby chciał to zrobić. Jego zmysły wariowały, nagle nadwrażliwe i czujne. Gdy w końcu ponownie skupił się na wykorzystaniu leczących pieśni znów poczuł, jakby ktoś go przewiercał spojrzeniem. Jednak gdy podniósł wzrok, Razel niezmiennie czytał książkę, a jego sterta znacząco zmieniła proporcje. Konoe poczuł wstyd że się obija nad jedną książką, zamiast szukać w dalszych wskazówek na temat jedynego ważnego zagadnienia. Jednak zaciekawiło go coś zupełnie innego. Razel wygodnie rozciągnął się na krześle, przewracając kolejne strony jak od niechcenia. Jego oczy były skupione na literach, a jego twarz miała poważny wyraz. W świetle płomienia nad jego głową, jego włosy zdawały się żyć i falować niczym żywy ogień. Ciekawe, jakie są w dotyku... Nie, nie, skup się. Z silnym postanowieniem poprawy wrócił do lektury. Jednak dumna sylwetka demona nie dawała mu się skupić. Przymknął oczy i wyrzucił obraz płomiennych włosów Razela z głowy. Gdy otworzył powieki, przed oczami miał tylko litery. Skupił się na nich... Jednak nagle przypomniał sobie o reszcie sterty. A może mógłby sobie pożyczyć tą książkę?
- Myślę, że nie byłoby z tym problemu - powiedział nagle Razel.
- Czy ty mi czytasz w myślach?
- Nie muszę. Wszystko masz wypisane na twarzy.
Konoe poczuł, jak płoną mu końcówki uszu. Demon czyta z niego jak z otwartej książki. Naprawdę jest aż taki łatwy do przejrzenia? Poza tym... Konoe myślał różne, dziwne rzeczy... Czy to też wcale nie jest wiadome tylko dla niego? Czy wszystkie demony wiedzą o nim wszystko? Nie doczekał się komentarza demona, więc odłożył książkę osobno i wziął kolejną ze sterty do przejrzenia. Po jakimś czasie uspokoił się i znów wciągnął w czytanie, aż do momentu gdy poczuł czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Była gorąca, jednak to ciepło zamiast go przestraszyć, zrelaksowało go. Czuł, że ma spięte ramiona.
- Zbliża się pora wieczornego posiłku - powiedział spokojnie Razel, gdy Konoe skupił na nim swoją uwagę.
Już tak późno? Nawet nie poczuł, że spędził w bibliotece cały dzień. I co gorsza, nie znalazł tego, po co przyszedł. Mimo to nie czuł, żeby był to zmarnowany czas. Zerknął na krzesło, które wcześniej zajmował demon. Jego sterty zniknęły, prawdopodobnie już poodkładał książki na miejsce.
- Pomogę ci - mruknął Razel, biorąc jedną stertę i kierując się w stronę miejsca, skąd Konoe je wziął.
Kot szybko zeskoczył z krzesła i wziął drugą stertę. Zostawił tylko tę jedną książkę, którą planował wziąć ze sobą. Przez chwilę myślał, czy odkłada je we właściwej kolejności, jednak Razel szybko go poprawił, gdy coś odłożył nie tak. Błyskawicznie wszystkie książki były na swoim miejscu. Wziął podręcznik dla Sang do ręki i skierował kroki ku wyjściu.
- Teraz muszę stąd jakoś...
Nie zdążył dokończyć sentencji, gdy coś chwyciło go za przedramię. Znów poczuł to kojące ciepło, więc odwrócił się w stronę Razela.
- Pomogłeś mi, więc ja pomogę tobie - powiedział z uśmiechem demon.
Jego palce powoli, jakby z rozmysłem zsunęły się niżej, aż w końcu splotły się z palcami Konoe. Kot aż spurpurowiał z zawstydzenia, jednak nie miał odwagi spojrzeć i potwierdzić, że ognistowłosy trzyma go za rękę. Wpatrywał się tylko w jego płonące od mocy oczy, gdy nagle wizja zaszła mu czernią. Całe jego jestestwo ogarnęły płomienie, czuł, jakby się dusił. Chociaż trwało to ułamek sekundy on by przysiągł, że spędził całą wieczność bez tlenu. Odruchowo zamknął oczy, których nie otworzył nawet gdy nacisk zelżał, a jego płuca łapczywie chwytały powietrze.
- Jesteśmy na miejscu - mruknął Razel, i dopiero wtedy Konoe odważył się otworzyć oczy. Stali w poczekalni w gospodzie. Drzwi do sali wspólnej były otwarte i dobiegały z niej odgłosy świadczące o posiłku. Był tak zaskoczony myślą, że dopiero co się teleportował razem z Razelem, że dał się pociągnąć ognistowłosemu do jadalni. Gdy weszli, pewien zaludniony stolik w całości zwrócił oczy w ich stronę.
- Gdzieś ty był przez cały dzień? - warknął Rai, którego oko, na początku wypełnione gniewem, zamarzło gdy spojrzał trochę niżej.
Dopiero wtedy do Konoe dotarło, że nadal trzyma Razela za rękę.
- T-To nie t-
- Ohohoho... Razel-kuuuun... - mruknął złowrogo Froud - Czyżby ktoś tu kombinował, jak przedwcześnie urządzić sobie fiestę?
- Konoe pomagał mi z czytaniem w bibliotece z własnej woli - odpowiedział Razel, jakby to była najnormalniejsza rzecz pod słońcem.
- To prawda? - zapytał Kaltz, patrząc na kota.
- T-Tak, ale...
Spojrzenie Raia mogłoby przeciąć diament. Pod tym przeszywającym, błękitnym okiem Konoe tylko położył po sobie uszy i podwinął ogon. Próbował puścić dłoń Razela, jednak demon ani o tym myślał. Pochylił się nad nim i wyszeptał mu tuż przy uchu.
- Czy jutro też mogę liczyć na twoją pomoc?
Konoe aż zjeżyło się futerko, taki był niski, wibrujący tembr głosu Razela. Nieśmiało kiwnął głową. Ognistowłosy uśmiechnął się i puścił jego dłoń, zajmując swoje standardowe miejsce pod ścianą. Nieco zamroczony Konoe usiadł pomiędzy Raiem i Asato, jednak z obydwóch stron otaczało go milczenie. Asato był ogólnie nieobecny, a od Raia biło niebezpieczeństwo. Lepiej go nie wkurzać...

- Jutro moja kolej na czytanie - mruknął Kaltz tak, by koty przy stole nie słyszały.
- Zamienimy się? - zapytał równie cicho Razel.
- Żebyś mógł dalej zyskiwać punkty?
Po tym pytaniu zapadła cisza.
- ...Nie mogę ci zabronić iść ze mną - westchnął w końcu błękitnowłosy, odwracając wzrok i wyglądając przez okno.
Razel uśmiechnął się tylko. Przypomniał sobie widok Konoe, który z jaśniejącymi oczami delikatnie przygryzał wargę, skupiony na czytaniu. Z jakiegoś powodu chciałby zobaczyć więcej. Dlaczego? Nie wie. Ale gdy odzyska moc, na pewno będzie chciał zatrzymać tego kota przy sobie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz