Jak zwykle wieczorami w jadalni
zebrała się cała siedmioosobowa ekipa - koty i demony raczyły się
przygotowanym przez Bardo jedzeniem i rozmawiały o całym dniu.
Froud jak zwykle dziwnie gibał się w powietrzu, Verg pochłaniał
trzeci deser a Kaltz z Razelem stali po dwóch stronach okna. Konoe
patrzył na Asato, który jadł swoją dzienną porcję smażonych
orzechów. Nagle Froud zatrzymał się w powietrzu nad brązowym
kotem.
- Heejj, Kiciu... Znalazłem dzisiaj
coś ciekawego~
- Czemu powinienem się tym
przejmować? - warknął na demona Konoe, nie podnosząc wzroku.
- Szczerze mówiąc nie mam pojęcia,
jak się tym posługiwać - mruknął nieco obrażony Froud -
Chciałem ci dać, ale skoro nie chcesz, to nie dam!
Rai westchnął, słysząc dziecinne
słowa zielonego demona. To, że udawał nie miało znaczenia, bywał
irytujący.
- Co to takiego? - zapytał Asato,
zupełnie nie łapiąc atmosfery.
- O to - pokazał Froud, wyciągając
przedmiot przed siebie.
Konoe mimo woli zerknął na rzeczony
obiekt. Na pierwszy rzut oka nie miał pojęcia, co to może być,
jednak dziwnie go zainteresował. Nim Asato po niego sięgnął Konoe
szybko chwycił przedmiot i zaczął go oglądać z bliska.
- Skąd to wziąłeś? - zapytał
nieobecnym tonem.
- Leżało sobie na ziemi w lesie~
Gdy Konoe spróbował użyć na tym
mocy, nic się nie działo. Czyżby w tym przedmiocie nie było
żadnych wspomnień? Rai nie okazywał zainteresowania, jednak rzucił
krótkie spojrzenie w stronę obiektu.
- Wyrzuć to - mruknął tylko,
patrząc w drugą stronę.
- Niby dlaczego?
- Bo to śmieć, idioto.
Konoe miał ochotę warknąć na
białego kota. To, że nie wiedzą jak czegoś użyć, nie czyni z
tego śmiecia. A co, jeśli to zabytek z czasów Dwóch Trzcin? Ta
myśl go zaciekawiła. Gdy badał strukturę przedmiotu wyczuł, że
jest ciężki i wykonany z metalu. Co to może być...
- Mogę zobaczyć? - rozległo się za
plecami Konoe.
Głęboki głos Razela wyrwał go z
zamyślenia. Odruchowo odwrócił się i podał demonowi przedmiot.
Dopiero po chwili zganił się za bezmyślność.
- Ciekawe... -
mruknął ognistowłosy, ze skupieniem badając obiekt. Nagle
nacisnął końcówkę i rozległo się ciche pstryk. Nie wiedzieli,
co się stało, jednak wszyscy skupili wzrok na obiekcie, nagle
zaciekawieni. Coś z niego wypływało, coś czerwonego... Wszyscy
podążyli wzrokiem za strumieniem wypływającym z metalu. Na
przeciwległej ścianie jadalni pojawiła się dziwna, czerwona
kropka. Konoe wpatrywał się w nią. Z jakiegoś powodu nie mógł
odkleić od niej swojego wzroku, jakby kropka posiadała jakiś
dziwny magnetyzm, przyciągający
spojrzenie. Skąd ona się tam wzięła? Czy to ten przedmiot ją
przywołał? Nagle kropka poruszyła się. Końcówka ogona Konoe
drgnęła, gdy ten podążył wzrokiem za przesuwającym się do góry
punktem.
- Hahahahaha, spójrz na nich! - śmiał
się Froud - Jak zaczarowani!
Czy Rai i Asato też
patrzą na kropkę? Nagle w Konoe zrodził się bunt. To jego kropka.
Niech na nią nie patrzą... Musi ją złapać. Jeśli ją złapie,
to będzie jego. Nie zdążył nawet pomyśleć, gdy jego ciało samo
poruszyło się w stronę ściany. Pokonał tę odległość w dwóch
susach i skoczył prawie do sufitu, żeby złapać swoją ofiarę.
Jednak gdy wylądował, nadal nie miał jej w rękach. Kropka nadal
wisiała nad nim, śmiejąc mu się szyderczo prosto w twarz. Tego
już za wiele! Obnażył kły i warknął na nią, jednak pozostała
niewzruszona. Co za jędza! Nagle punkt przesunął się niżej, w
zasięg rąk Konoe. Bez chwili zastanowienia wyciągnął dłoń, by
ją chwycić... a ona pojawiła się na jego dłoni. Prychnął i
zabrał dłoń... a ona wróciła na ścianę. Ta kropka się z nim
bawi! Już miał ponownie ją łapać, gdy zaczęła uciekać w lewo,
w stronę narożnika sali. Niewiele myśląc Konoe pobiegł za nią,
skacząc i próbując ją pochwycić. Chyba nawet wpadł na jakieś
koty, jednak nie zwrócił na to uwagi - całą miał skupioną na
swoim wrogu, który się z niego nabijał, uciekając w popłochu.
Biegł tak aż do narożnika, gdzie kropka się zatrzymała i
zawróciła. Do jego postawionych uszu doszedł śmiech demonów,
jednak zignorował ich. Pobiegł w prawo za szybkim punktem, cały
czas warcząc i szczerząc kły. Nagle kropka zeszła ze ściany i
zaczęła uciekać po podłodze. Zdając się na czysty instynkt
Konoe przeszedł niemal w bieg na czterech łapach, ścigając
uciekającą ofiarę. W końcu kropka zatrzymała się, więc z
zadowoleniem naskoczył na nią... a ona wskoczyła na jego ręce.
Natychmiast ponowił próbę, a ona znów znalazła się na wierzchu
jego dłoni. I znowu, i znowu... Warkot niezadowolenia narastał w
jego piersi, gdy nagle usłyszał głośny śmiech, który wypełnił
całą salę. Ciche pstryk i punkt zniknął, a wszyscy w
pomieszczeniu patrzyli na niego i słaniali się ze śmiechu. Asato
patrzył na niego niewinnie, ale Rai aż płakał, złożony w pół.
Część stołów była przewrócona, na ścianie zostały ślady
pazurów, a w ręku Razela nadal był dziwny, metalowy punkt. Tylko
ognisty demon, Asato i Kaltz się nie śmiali, reszta zanosiła się
dzikim rechotem. Konoe błyskawicznie położył po sobie uszy i
podkulił ogon. Chciałby się teraz zapaść pod ziemię.
- G-Gonił... - wycharczał Rai w
przerwie pomiędzy dzikim śmiechem.
Konoe spojrzał z nienawiścią na
obiekt w palcach Razela. Demon zauważył jego spojrzenie i obdarzył
go uśmiechem.
- To laser - powiedział spokojnie - A
tego punktu nie da się złapać.
Skoro to wiedział, to czemu mu nie
powiedział?! Odpowiedź czaiła się na skraju umysłu Konoe. Bo
rzucił się na kropkę zanim pomyślał.
- Daj mi to. Muszę to zniszczyć -
wymamrotał z mrokiem w oczach Konoe.
- Nie oddam - odpowiedział Razel,
chowając laser do kieszeni - Jeszcze może się kiedyś przydać.
W Konoe zawrzało z gniewu, jednak nic
nie mógł zrobić. Odwrócił się jak niepyszny i z pełną
świadomością własnego upokorzenia poszedł do pokoju i zawinął
się w pościel. Śmiech kotów i demonów jeszcze długo rezonował
mu w uszach. Jeśli nie da się go złapać... Konoe udowodni, że
się da. Następnym razem go złapie. Z tą rezolucją zamknął oczy
i zasnął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz